A jak ambicja kontra A jak akceptacja

Tym razem będzie o dzieciach. A właściwie o ich rodzicach, bo to oni zainspirowali mnie do napisania tego artykułu. Spotykam ich na co dzień w poradni. Przychodzą, bo mają problem z dzieckiem, choć w moim odczuciu, to ich dzieci mają problem z nimi… Dlatego postanowiłam napisać o tym, z jakimi rozterkami borykają się dzisiejsi rodzice. I jakie błędy popełniają, chcąc dać dzieciom jak najwiecej.

Ambitni rodzice

Agata Buczek: „Ambicja”

Rodziców podzieliłam roboczo na kilka grup, nazywając ich symbolicznie: Ambitnymi, Pomocnikami, Hobbystami oraz Twardzielami. Dziś opiszę jedną z nich, kontynuując „cykl” w kolejnych tygodniach.

Pierwszą grupę rodziców stanowią tzw. Ambitni. Ambitni przychodzą do poradni, ponieważ niepokoi ich motywacja, a przede wszystkim osiągnięcia naukowe ich dzieci. A właściwie brak jednego i drugiego. Ich „mało ambitne” dzieci nie są zainteresowane nauką, nie korzystają z licznych pomocy naukowych, które zapewniają im Ambitni, mają średnie oceny, uczą się tylko do sprawdzianów, nie czytają... Ambitni muszą ich pilnować, przypominać o odrabianiu lekcji i są tym faktem bardzo zmęczeni, zmartwieni i rozczarowani... Zapytani, czym martwią się najbardziej, odpowiadają, że przyszłością swoich dzieci. „Proszę Pani, przecież nie dostanie się do dobrej szkoły!” Zapytani, czy szkoła i nauczyciele zgłaszają jakikolwiek problem, odpowiadają, że nie. Ale przecież oni wiedzą lepiej. „Proszę Pani, moje dziecko stać na więcej, tylko mu się nie chce. To zdolny leń. Woli w telefonie siedzieć, zamiast poczytać”. Zapytani, czy ich dzieci lubią chodzić do szkoły, przytakują, choć szybko dodają, że tylko dla kolegów. „A szkoła, proszę Pani, jest od nauki!”.

Dzieci Ambitnych dzielą się z kolei na dwie grupy. Kiedy zostają same w gabinecie, przyznają, że albo nie rozumieją oczekiwań rodziców i odczuwają złość, albo odwrotnie – uważają siebie samych za słabych, bez ambicji i aspiracji. Innymi słowy – wierzą w słowa rodziców. Pytane o szkołę opowiadają o kolegach, o tym, jakiego nauczyciela lubią lub nie. Bycie lubianym, odnalezienie swojego miejsca w grupie, ma dla nich znaczenie pierwszorzędne. Fakt ten ma swoje uzasadnienie w psychologii rozwojowej. Okres 4-5 klasy to wzrost aktywności społecznej. Dzieci, zamiast nauką, zaczynają interesować się rówieśnikami, a ich zdanie zyskuje w tym okresie przewagę nad zdaniem rodziców. To nie zbieg okoliczności, że właśnie wtedy zaczynają się tzw. „problemy szkolne” zgłaszane przez rodziców. Budowanie relacji, zaprzyjaźnianie się, szukanie swojego miejsca w grupie to tzw. zadania rozwojowe - istotne do prawidłowego rozwoju jak oddech. Dzieci Ambitnych czują się lubiane w szkole, gorzej z ich poczuciem bycia lubianymi w domu.

Od psychologa w poradni Ambitni oczekują porady, jak zmienić postawę dzieci. Jakich mechanizmów psychologicznych użyć, aby ich dzieci zmieniły nastawienie i zrozumiały, co dla nich dobre. Cóż, nie zawsze znajdujemy z Ambitnymi wspólny język. Zamiast konkretnych rad, zaczynamy rozmawiać. O poczuciu akceptacji, sprawczości i modelowaniu.

Czasem rodzice, chcąc dobrze, popełniają błędy. Należy jednak podkreślić, że są to błędy wynikające z niewiedzy, z intencją niesienia pomocy. Tak więc Ambitni - zamiast pomagać i podnosić poczucie własnej wartości u dzieci (dzięki dobrym wynikom i oczytaniu) - wywołują efekt odwrotny. Nie pozwalając dzieciom na bycie sobą, przekazują im nieświadomie informację: chcemy, abyś było inne. Mają nawet określony obraz, jakie powinny być. Ten obraz to dziecko ambitne, oczytane i mądre, ale też samodzielne i niezależne w myśleniu i działaniu, tak aby w przyszłości osiągnąć sukces. Ambitni bywają jednak krótkowzroczni w postrzeganiu sukcesu. Bo co z tego, że ich dziecko poprawi oceny, jeśli będzie wyrastać w poczuciu braku akceptacji przez własnego rodzica.

Potrzeba akceptacji jest podstawową i naturalną potrzebą dziecka. Daje siłę i moc. Aby ją zaspokoić, dziecko jest w stanie dopasować się do oczekiwań rodzica, zapominając po drodze o sobie. Grozi to nieumiejętnością rozwinięcia własnej motywacji do nauki, tzw. motywacji wewnętrznej. Motywacja wewnętrzna, czyli naturalna ciekawość świata i z niej wynikająca chęć poszerzania wiedzy, niesie poczucie kompetencji i autonomii. Ucząc się dla rodziców, dzieci rozwijają natomiast motywację zewnętrzną, gubiąc po drodze własne potrzeby, ale też własną sprawczość i niezależność, na których Ambitnym równie mocno zależy. Dzieci rozwijają sprawczość, czyli poczucie, że potrafią, że mają kontrolę nad tym, co robią poprzez pozwolenie im na wywiązywanie się ze swoich obowiązków po swojemu. Lepiej lub gorzej, ale po swojemu. Tymi obowiązkami są szkoła i nauka. Obwiązki skrojone na ich miarę. Warto w to uwierzyć.

Drodzy Ambitni Rodzice, zaczęły się wakacje… Życzę Wam odpoczynku, ale też zachęcam Was, abyście przypominali sobie, jak to było być dzieckiem. Jakie ambicje, pragnienia i potrzeby mieliście będąc w wieku Waszych dzieci. Czy były nimi chęć poprawienia ocen, znajomość języka obcego i ciągłe doskonalenie, czy może chęć zabawy, spotkań z kolegami? A może przede wszystkim potrzeba bycia rozumianym i akceptowanym przez rodziców…

Bądźmy wszyscy częściej cielakami, a rzadziej wołami. Zapraszam do gabinetu ☺